10 listopada 2018

Moja nowa powieść jest skończona

Osiem lat temu wydałem swoją pierwszą powieść kryminalną pt. „Era Wodnika”. Rok temu ukazał się „Punkt Barana” będący jej kontynuacją, a wraz z nią zapowiedziałem trzecią część, którą właśnie skończyłem. Nowy kryminał z „serii astronomicznej” zatytułowałem „Gwiazdy Oriona”.  


Miałem wrzucić na ten blog kolejny wpis na temat książek, które są gorsze od filmów (albo filmów lepszych od książek, na podstawie których powstały), ale będzie inaczej. Ten tekst jest gotowy, ale musi poczekać. Jest coś ważniejszego. Właśnie otrzymałem plik mojej nowej powieści pt. "Gwiazdy Oriona" po przeprowadzonej redakcji i książka w tej chwili przechodzi pierwszą korektę. Czy to oznacza, że powieść jeszcze przed Bożym Narodzeniem trafi do odbiorców? Hm… 

Nie będę ukrywał, że im jestem starszy (chciałem napisać, że wraz z każdą następną powieścią) tym poświęcam więcej czasu na pisanie i poprawianie kolejnych dzieł. Czasem mam nawet wrażenie, że tworzę coraz słabsze książki. Nie wiem, czy to efekt dojrzewania twórcy, czy może dążenie do tworzenia coraz lepszych książek. Więcej piszę, a potem jeszcze więcej skreślam. Nie ma w tym chyba jednak niczego złego, bo wielu pisarzy tak działa i działało. A może się po prostu starzeję?

Wróćmy do mojej najnowszej powieści, która, niestety bardzo mnie denerwuje. Każda moja nowa książka mnie denerwuje, bo nie wiem, jak ją odbiorą czytelnicy. Można napracować się przy jej pisaniu, a przecież efekt, niekoniecznie musi zadowolić odbiorcę. Nie ukrywam również, że coraz wyżej stawiam sobie poprzeczkę. Przyznaję jednak, że przy żadnej z moich poświeci, nie napracowałem się tak bardzo, jak przy „Gwiazdach Oriona”. Ale to jednocześnie oznacza, że trzecia część serii astronomicznej stała się faktem. 

Pomysł na tę książkę pojawił się jeszcze przed publikacją "Punktu Barana". Pod koniec lipca po raz trzeci przeczytałem jej (kolejny?) ukończony rękopis. Jeśli czytasz ten blog, z pewnością wiesz, że to kolejna część przygód Emila Stompora. Jeśli nie czytasz – wyjaśniam: to pierwsza (chronologicznie) powieść kryminalna z serii astronomicznej,  czyli prequel. Myślałem, że tekst jeszcze latem będę mógł przekazać do redakcji, ale okazało się, że wciąż nie byłem zadowolony. Więc znów zacząłem poprawiać. 

W jednym z wcześniejszych wpisów zdradziłem, jak przebiega w moim wypadku proces twórczy. Upraszając, w finałowym etapie składa się on z dwóch etapów. Pisania oraz czytania i skreślania. Najnowszą powieść skończyłem pisać w połowie marca. Tekst liczył 98 tysięcy wyrazów. Od tamtego czasu czytałem, a potem skreślałem. W efekcie tego „Gwiazdy Oriona” skurczyły się do 70 tysięcy wyrazów. A 28 tysięcy słów to sporo. O ile dobrze liczę, to blisko 1/4 początkowej całości. I dobrze!

Z powieści znikły przede wszystkim dłużyzny. Do kosza trafiło większość niepotrzebnych opisów miejsc, charakterystyki bohaterów oraz nic niewnoszące do fabuły dialogi. Wszelkiego rodzaju zbędne przymiotniki, przyimki, zaimki i cała masa tekstowych chwastów. Kiedy skończyłem, okazało się, że tekst wciąż jest niemiłosiernie zaśmiecony. Intryga była według mnie za mało intrygująca, a fabuła za mało fabularna. Jaką mam na to radę? Przeczytać, wykreślić chwasty i tu oraz ówdzie dopisać niewielkie, acz kluczowe zdania. 

Tak powstał poprawiony prototyp książki, na który złożyło się 64 710 słów. Będąc pewnym, że już jest całkiem nieźle, zacząłem czytać… i oczywiście znowu skreślać. Tym razem jednak ingerencje ograniczyły się tylko do usunięcia oczywistych oczywistości i literówek. Przeczytałem, skreśliłem oraz tu i ówdzie dodałem jedno, czasem dwa zdania. I co z tego zostało? Możliwe, że kiedyś szerzej was z tym etapem zapoznam. Teraz mogę napisać, że został dość przyzwoity rękopis powieści, gotowej do dobrej (tak!) redakcji. 

W efekcie ostatnich (przedostatnich, kolejnych i jeszcze innych) poprawek, przekazany do redakcji prototyp książki, liczył dokładnie 65 144 słowa (nieco ponad 11 arkuszy wydawniczych). Skupiam się na tej statystyce nieprzypadkowo, wszak jakiś czas temu pisałem, że dzisiejszy bestseller powinien być dłuższy. Nie wiem, czy „Gwiazdy Oriona” zdobędą tak szumny tytuł, jedno jest pewne. Książka spełnia przynajmniej jeden z kryteriów kandydata na współczesny bestseller :-) A może nie tylko jeden? 

Tekst powieści liczy w tej chwili 65 416 słów, ponieważ w trakcie redakcji musiałem dopisać kilka dość istotnych dla fabuły zdań. A zatem mamy 11 arkuszy wydawniczych. W tej chwili książka przechodzi pierwszą po redakcji korektę, po jej skończeniu jeszcze jedną korektę przeprowadzi moja ukochana żona. Dopiero potem kolejna część przygód Emila Stompora będzie mogła trafić do czytelników.  Objętość najprawdopodobniej zmieni się tylko kosmetycznie. Jest już nawet okładka. 

Czy to oznacza, że „Gwiazdy Oriona” pojawią się w księgarniach jeszcze w tym roku? Początkowo tak zakładałem i bardzo chciałbym, by tak było. Jednak najprawdopodobniej nie zdążę. Dlatego realnym terminem premiery wydaje się pierwszy kwartał przyszłego roku. Tym bardziej, że w związku z premierą zaplanowałem pewną niespodziankę. No, chyba że zdecyduję się jeszcze na jakieś, niewielkie poprawki. ;-) A teraz wybaczcie, wracam po pisania kolejnej części…

6 komentarzy:

  1. Gratuluję skończenia książki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. Skończenie książki to taki dziwny czas. Z jednej strony przyjemny, ale też pełen obaw...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się. Bo pewnie zawsze jest taka myśl - jak tę książkę przyjmą czytelnicy.
      Sądzę, że źle nie będzie, gdyż to nie pierwsza książka jaką wypuściłeś w świat. Z każdą kolejną napisaną powieścią masz większe doświadczenia i jestem wręcz pewna, że Gwiazdy Oriona to kolejna świetna książka. Chętnie ją kupię - będę oczekiwała. I pytanie - czy stacjonarnie w Empiku ją znajdę?

      Usuń
  3. Mam nadzieję, że będzie, jak piszesz. Myślę, że (tak jak moje pozostałe książki)znajdzie się w ofercie sieci EMPiK.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze wulgarne, hejt oraz spam będą usunięte.

Pisarz-morderca, ofiara systemu, czy brutalny zabójca?

W 2003 roku ukazała się powieść pt. Amok. Dwa lata później zbrodnia w jej treści wydała się śledczym zaskakująco podobna w szczegółach do pe...