21 października 2018

Mam z tą książką problem

Pewnie niejeden autor ma podobną sytuację. Po trzech latach od wydania muszę otwarcie przyznać, że mam problem z tą powieścią. Wydałem ją w 2015 roku po kilkuletnim zbieraniu materiałów na temat okolic, z których pochodzę, a potem okazało się, że... No dobrze, zacznijmy od początku. 



Urodziłem się w liczącym osiem tysięcy mieszkańców przygranicznym miasteczku, gdzie po upadku komuny Diabeł (po raz kolejny w historii) powiedział dobranoc. Od południa granica z Czechami i góry, z zachodu województwo dolnośląskie i góry, od północy znów dolnośląskie. Brak przemysłu, bezrobocie, nuda i emigracja. Piękne, niszczejące zabytki i malownicza panorama gór. W tle ciekawa, tragiczna historia i powiedzenie "schowaj się w Paczkowie". 

Planowałem o tym napisać od bardzo dawna

Przesiedlenia na Ziemie Odzyskane, wypędzenie Niemców, pierwsze lata po wojnie – jeszcze będąc dzieckiem, uwielbiałem słuchać wspomnień dorosłych o tym, co przeżyli. I nie ukrywałem, że planuję napisać coś o kraju „lat dziecinnych”.  Pomysł się rodził wolno, dojrzewał. Wiedziałem, że akcja musi być osadzona w mojej rodzinnej miejscowości o pobliskim Paczkowie. Zacząłem również myśleć o górach. 

Przez całe swoje dzieciństwo dwa kilometry od okna mojego pokoju mogłem patrzeć na góry. Pomiędzy nimi a mną była jednak granica, której nie można było przekraczać, aż do 1996 roku. Po jej otwarciu dotąd niedostępne góry  zwiedziłem wszerz i wzdłuż. Potem znalazłem na cmentarzu po czeskiej stronie granicy intrygujący napis, który w wolnym tłumaczeniu brzmiał mniej więcej tak:


Zbiorowy grób trzynastu nieznanych ofiar nazizmu, więźniów politycznych obozu koncentracyjnego Birkenau, którzy zginęli w marszu śmierci w tych okolicach w styczniu 1945 roku

Zacząłem szperać w historii. Dowiedziałem się, że faktycznie przez wieś, w której mieszkałem dwukrotnie przeszły marsze śmierci. Dotarłem do źródeł mówiących o tym, że niedaleko mojego rodzinnego domu zamordowano 30 więźniów. Relacja naocznego świadka mówiła o 32 ciałach załadowanych na wozy. Tak zaczął tworzyć się pierwszy, jeszcze bardzo mglisty zalążek jednego z wątku mojej powieści. 

Dotarłem do niemieckiej kroniki szkolnej. Prowadzono w niej systematyczne zapisy od 25 sierpnia 1938 r. Ostatni pochodził z 9 maja 1945 r. i brzmiał „Deutschland kapituliren” (Niemcy skapitulowały), ale to zdanie napisano u dołu strony kończącej 1943 r. Pozostałe strony dokumentujące wydarzenia z lat 1944-1945 zostały wycięte. Przez kogo i dlaczego? Komu zależało, by ukryć prawdę? Co wtedy się stało? 


Komuś zależało, żeby ukryć przed światem to, 
co wtedy się działo

W szkole uczono mnie, że moje rodzinne strony „wyzwolono” ostatniego dnia wojny. A jednak wspomnienia Niemców zamieszkujących Paczków, Złoty Stok i Kamienicę mówiły jasno o tym, że już 7 maja byli tam widziani czerwonoarmiści. Przez kolejne miesiące zbierałem informacje. W wyobraźni zacząłem widzieć to, jak mogły wyglądać ostatnie dni wojny na tych terenach. I tak zrodził się kolejny wątek. 

Naziści w moich górach wiosną 1945 roku zgromadzili znaczne siły. Armia Czerwona napotkała zdecydowany opór. W tych samych górach faszyści pozostawili tajemniczy kompleks projektu Riese. To historia, a wspomnienia? Tato opowiadał, że kiedy ich „tu” przesiedlono na stołach ich nowych domów była jeszcze w talerzach niemieckich zupa. Zależało mi, aby pokazać, że wojna jest tragedią, niezależnie od obywatelstwa. 

Kiedy weszliśmy do tego domu, w talerzach na stole była 
jeszcze niemiecka zupa

Pod koniec 2010 roku, w wywiadzie dla portalu paczków24.pl zdradziłem, że powieść powstanie. Kilkanaście miesięcy później zdradziłem, że akcję powieści osadzę w maju 1945 roku i będzie oparta na prawdziwych wydarzeniach. Powiedziałem też, że fabuła będzie mieć związek z marszami śmierci. Książka była już prawie gotowa. Wiedziałem, że będzie to moja pierwsza powieść napisana w konwencji grozy (sic!). 

A dlaczego zdecydowałem się na taki gatunek? Hm...

Najlepiej widoczny szczyt góry, jaką widać z okna mojego pokoju w domu rodzinnym to Wysoki Kamień. Po czesku Vysoký kámen a po niemiecku Hohestein. A no właśnie, bo Hohestein to nieprzypadkowa góra. W 1966 roku zdarzyło się tam coś, czego nie da się racjonalnie wyjaśnić. Trzech chłopców ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Czy ma jakieś znaczenie to, że na skale jest już prawie nieczytelny napis po niemiecku. Brzmi, jak lead z horroru. No właśnie, jak z horroru. 

Spójrz na te słowa po zmroku a za ćwierć księżyca otworzysz bramę królestwa umarłych

Kiedy skończyłem pisać, okazało się, że całkiem sprawnie udało mi się spleść te kilka ciekawych i tajemniczych wątków. Akcja książki toczy się równolegle w 1945 roku oraz 2014 i zmienia się dynamicznie, dzięki czemu książkę „świetnie się czyta”. Już na etapie redakcji oraz korekty ludzie, z którymi współpracowałem, bardzo chwalili to dzieło. A jednak dzisiaj, po trzech latach od premiery czuję pewien niedosyt.

W rozmowie z pewną panią redaktor z poważnego wydawnictwa usłyszałem, że  zmiana gatunku jeszcze żadnemu autorowi nie wyszła na dobre. Zdecydowałem się na samodzielne wydanie, a raczej zdecydowali o tym za mnie wydawcy – wszak chciałem wydać „Górę Bogów Śmierci” na tradycyjnej ścieżce wydawniczej. Zaprojektowałem okładkę i użyłem do niej zdjęć swojego autorstwa. Co ciekawe, już pierwszą wersję uznałem za odpowiednią i została. Potem zadbałem o dystrybucję. 

Zmiana gatunku jeszcze żadnemu autorowi nie wyszła na dobre

Powieść początkowo ukazała się w edycji elektronicznej, w trzech formatach (PDF, EPUB i MOBI), a następnie w druku.  Można ją zamawiać w kilku najważniejszych księgarniach internetowych świata i Polski m.in. EMPiK czy Amazon. Pojawiło się kilka przychylnych recenzji (np. tutaj albo tutaj). I okazało się, że mam z tą powieścią poważny problem, bo nie zakładałem dobrej sprzedaży. Tymczasem okazało się, że to jedna z najlepiej sprzedających się moich powieści. Taki problem, jak się zapewne domyślasz, jest do zniesienia, a tytuł postu moja przemyślana prowokacja, by zachęcić cię do zainteresowania się tą książką. 

Góra Bogów Śmierci” to bardzo dobra, przemyślana powieść grozy. Jestem z niej dumny, a jednak pisząc ją i nieco później popełniłem pewne błędy. Gdybym miał ją jeszcze raz pisać, sprawiłbym, by była dłuższa. Jej objętość to 7,5 arkusza wydawniczego, a okazuje się, że współczesna (bestsellerowa) powieść powinna być dłuższa. Część recenzentów wskazuje, że ta historia zbyt szybko się kończy. Mogłem rozwinąć ostatni, najciekawszy wątek. Nic o nim jeszcze nie wspomniałem, ale celowo – nie chcę ci psuć zabawy. Kto wie, może się zdecydujesz i zechcesz go poznać? Na pewno warto.

Książkę można  zamawiać w kilku księgarniach internetowych. Nie znajdziesz jej w tradycyjnej sieci dystrybucyjnej, bo przecież opublikowałem ją niezależnie od głównego nurtu wydawniczego. Gdybym wydał ją z wydawnictwem musiałaby kosztować ok. 30-33 zł. Tymczasem e-booka można kupić już za ok. 8 zł (darmowy fragment PDF znajdziesz na mojej stronie) a książka drukowana w EMPiK kosztuje tylko 20,99 zł. Wysyłka jest realizowana za 5,90 zł lub mamy bezpłatny odbiór w salonie. W Amazon taka sama edycja jest dostępna w cenie od 8,49 USD i 2,99 e-book. Tutaj znajdziesz oceny i recenzje na LubimyCzytac.pl.

Ta książka została wydana za szybko

Tak naprawdę jedynym problemem, jaki mam z tą książką jest ten, że ją wydałem za szybko. Powinienem poczekać z publikacją i rozbudować fabułę o kilka-kilkanaście dodatkowych rozdziałów, ale zdecydowałem się wydać ją sam w takiej postaci, jaką uznałem za odpowiednią. Nie wiem czy w ten sposób nie pogrzebałem szans na to, by „Góra Bogów Śmierci” stała się światowym bestsellerem ;-) Zresztą, kto wie, czy jeszcze kiedyś nim nie zostanie? ;-) Przecież się wam podoba, a to, tak naprawdę, w tym wszystkim jest najważniejsze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze wulgarne, hejt oraz spam będą usunięte.

Jak powstawała moja książka. Wielki Pies - kryminał inspirowany faktami. Kulisy pisania.

  Kilka tygodni temu pojawiła się moja nowa powieść z serii astronomicznej pt. „ Wielki Pies ”. Jak wszystkie moje kryminały i ta jest oczyw...