10 października 2018

Pisz, publikuj albo giń!

Pewien pisarz, którego bardzo cenię — najbardziej za oszczędność stosowania w swoim pisarstwie środków stylistycznych — niezwykle trafnie podsumował temat mojego poradnika. „Niezależne pisarstwo to jak gra na piaszczystej drugiej bazie: nie wiadomo, jak odbije się piłka”. Ernest Hemingway miał rację. Nigdy nie wiadomo, co nas spotka.



Pisarstwo niezależne nie jest wspaniałą ideą, sielanką i fantastycznym sposobem na zdobycie sławy czy fortuny. Jednocześnie oferuje wiele możliwości, które sprawiają, że warto w pewnych okolicznościach się na nie zdecydować. Daje wolność, bo przecież samopublikujący pisarz jest uwolniony od konieczności dostosowania swojej twórczości do woli jakiejkolwiek innej niż jego własna. Pisarz samopublikujący może tworzyć dzieło zarówno dostosowane do gustów masowego odbiorcy, jak i wyrafinowane, wyspecjalizowane albo tak kontrowersyjne, jak tylko tego zapragnie. Może tworzyć dzieło, jakie jego zdaniem jest wspaniałe.


 „Niezależne pisarstwo to jak gra na piaszczystej drugiej bazie: nie wiadomo, jak odbije się piłka”

Zerwanie z komercją, a zatem nastawienie się przede wszystkim na zysk, jak ma to miejsce w przypadku tradycyjnej publikacji, daje nieograniczoną wolność twórczą. To sprawia, iż można wierzyć w to, że niczym nieskrępowana twórczość autora zostanie zauważona i doceniona — przede wszystkim przez odbiorcę. Prawdopodobieństwo tego jest jednak niewielkie. Owszem, internet i samopublikowanie dają możliwość łatwego i taniego publikowania, nie trzeba mieć już dostępu do wielkich instytucji albo bogatych ludzi (mecenat), by rozprzestrzeniać swoją twórczość. 

Z drugiej strony, rodzi to niespotykaną nigdy w dziejach konkurencję. Nawet jeśli autor zdecyduje się na darmowe rozdawnictwo swoich utworów, nie zagwarantuje mu to sukcesu. Czasem wręcz przeciwnie — uniemożliwi ten sukces. Oznacza to, że nawet naprawdę wysokiej jakości dzieła mogą nie zdobyć uznania proporcjonalnego do swojej wartości. Dlatego też współczesny autor musi dużo tworzyć, ponieważ częste publikowanie zwiększa prawdopodobieństwo, że jego twórczość nie przejdzie bez echa. Częste publikowanie pomaga utrzymać również więc czytelnika z autorem (jego twórczością), co w sposób oczywisty zwiększa prawdopodobieństwo sukcesu autora. 

Współczesny autor musi się wyróżniać, musi działać inaczej niż inni autorzy, a przynajmniej inaczej niż autorzy tradycyjni. Musisz przede wszystkim czytać. I nie mam tutaj na myśli tylko dzieł akademickich, profesjonalnych, ale również książki popularne, blogi itp. Przyglądaj się, jak piszą inni, zobacz, co można zrobić inaczej niż oni, lepiej, ciekawiej. Szukaj towarzystwa ludzi, którzy Cię inspirują. Nie — chwalą, hołubią, ale inspirują. Takich, którzy myślą inaczej niż Ty. Ufaj swojej intuicji, słuchaj innych, ale decyduj samodzielnie. Nie każda droga, która jest dobra dla Twojego przyjaciela, mentora, mistrza, będzie dobra również dla Ciebie.


Nie myśl, że po wydaniu jednej książki będziesz pisarzem. 

Nie myśl, że po wydaniu jednej książki będziesz pisarzem. Nie będziesz. Nie myśl, że jesteś nim, bo potrafisz pisać. Nie jesteś. Wydałem kilka różnych tytułów, samodzielnie opublikowałem kilkanaście, wielu ludzi spotkało się z moim słowem pisanym i… nie uważam, abym był pisarzem. Jestem co najwyżej autorem, który ma nadzieję, że jego słowa zostawiły ślad w czyimś umyśle, sercu, wspomnieniach. Mam nadzieję, że również w Twoim.

Pismo jest naszym wielkim odkryciem. Potem mieliśmy jeszcze tylko dwa równie wielkie: pierwszym było wynalezienie druku, drugim — internetu, który zmienił świat i dziś pozwala nam, amatorskim adeptom sztuki pisarskiej, zaistnieć. Wchodząc na trudną, krętą i wyboistą ścieżkę autora publikującego samodzielnie (nie ukrywam tego), tak naprawdę wybierasz drogę, która nie wiadomo gdzie Cię zaprowadzi. Jak powiedział Hemingway, „nie wiadomo, jak odbije się piłka”. Wiadomo, że może odbić się w każdą stronę, więc Ty z pewnością możesz iść niemal w każdym kierunku. Musisz jednak walczyć o uznanie. Walcz o czytelnika. Rozpychaj się łokciami, pisz dobrze, pisz ciekawie, tak żeby chwycić czytelnika za gardło (serce), i nie pozwalaj mu odejść. Twoim orężem niech będzie słowo. Ono ma naprawdę ogromną siłę.

Wiem, że po przeczytaniu mojej książki wielu będzie narzekać. Jedni stwierdzą, że jest rozwlekła, zbyt obszerna, inni przeciwnie — że nie znaleźli w niej odpowiedzi na swoje pytania, a tematy w niej poruszone zostały ledwie zasygnalizowane. Bardzo możliwe, że jedni i drudzy będą mieli rację. Może w następnym wydaniu się poprawię i wprowadzę takie zmiany, żeby ten poradnik lepiej spełniał pokładane w nim nadzieje. A może nie, bo nie wiem, czy zdecyduję się na kolejną edycję. Prawdopodobnie nie, bo jestem już bardzo zmęczony jego pisaniem.


Masz książkę? Zrób wszystko, aby ją opublikować! 

Na koniec dam Ci pewną, dobrą według mnie radę. Zamiast narzekać na to, że mój poradnik jest za długi, za krótki, zbyt powierzchowny albo za bardzo szczegółowy, po prostu weź się do pracy. Siądź do komputera i zacznij pisać. Masz książkę w głowie? Przelej ją na papier. Masz książkę napisaną? Zrób wszystko, aby ją opublikować. Tylko w ten sposób masz szansę na tym zarobić, zaistnieć i tym samym iść przed siebie. Jeśli nie będziesz szedł, oznacza to, że stoisz w miejscu. Ty jesteś kowalem swojego losu, Ty decydujesz o tym, kim jesteś i ile sprzedasz swoich e-booków albo książek. 

Urodziłeś się i pewnego dnia odejdziesz z tego świata, tak samo jak ja i wszyscy pozostali. Nie wiemy, kiedy to nastąpi. Mamy dany jakiś czas. Jest on różny. Jedni mają 90 lat, a inni nawet mniej niż 1/10 z tego. Tak już jest i nic z tym nie zrobimy. Ale możemy ten nasz czas zmarnować albo go wykorzystać. Możesz go wykorzystać na narzekanie, marnotrawienie podczas jałowych dyskusji na forach, w serwisach społecznościowych albo wstukiwanie na klawiaturze smartfona głupkowatych emotikonów w WhatsApp. W tym samym czasie możesz też napisać kolejną książkę, kolejne opowiadanie, które — nawet jeśli nie zdobędzie statusu bestsellera — pozwoli Ci zarobić, zaistnieć albo poprawić swój warsztat. Pozwoli Ci utrzymać się na powierzchni lub blisko niej. Pozwoli Ci iść naprzód.


Pisz, publikuj albo giń!

W dzisiejszym świecie, gdzie wielu z nas wydaje się, że mogą zostać pisarzami, trzeba walczyć. Pisz, publikuj albo giń — tak powinno brzmieć credo współczesnego autora, kogoś, kto samodzielnie publikuje swoje utwory bez wydawców i chce na tym zarabiać, nawet jeśli inni uważają, że tak naprawdę to nie jest możliwe. Wierz mi, to jest możliwe, ale potrzeba wiele samozaparcia, dyscypliny i odwagi. Potrzeba determinacji i wytrwałości. Dlatego kończąc swoją książkę, dodam: nie narzekaj, ale pisz, poprawiaj, drukuj, sprzedawaj; rób swoje — opowiedz własną albo zmyśloną historię. Opowiedz ją! Sprzedaj ją i twórz dalej. Rób to, co lubisz. Ludzie uwielbiają czytać, uwielbiają słuchać historii. I tak naprawdę nieważne, kto ją opowiada. Istotne, o czym jest ta historia.

Jest to fragment "Biblii #SELF-PUBLISHINGu". 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze wulgarne, hejt oraz spam będą usunięte.

Jak powstawała moja książka. Wielki Pies - kryminał inspirowany faktami. Kulisy pisania.

  Kilka tygodni temu pojawiła się moja nowa powieść z serii astronomicznej pt. „ Wielki Pies ”. Jak wszystkie moje kryminały i ta jest oczyw...