Przedstawię wam drogę, jaką tekst mojej najnowszej powieści przeszedł od autora do czytelnika. Czyli będzie o tym, jak samodzielnie opublikować swoją książkę papierową oraz e-booka na przykładzie powieści pt. „Punkt Barana”.
Mając skończony tekst, skierowałem się do wydawcy. O tym,
gdzie mnie ta droga zawiodła, już pisałem. Zanim jednak do tego doszło,
utrwaliłem go frontem Times New Roman w rozmiarze 12. Wiersze ułożyłem w odstępach
(interlinii) 1,5. Plik miał numerację stron w stopce, z wyjątkiem oczywiście
pierwszej strony, oraz kartę tytułową z tytułem, imieniem i nazwiskiem, adresem, numerem
telefonu i adresem e-mail autora. Swoje dane teleadresowe powtórzyłem na
ostatniej stronie.
Manuskrypt miał postać pliku tekstowego i zajmował 1,1 MB. Liczył
ponad 68 tysięcy wyrazów. Jeśli kogoś fascynuje statystyka, dodam, że są to
252 strony formatu A4. Jednak w branży wydawniczej objętość tekstów przyjęto
określać inną jednostką, więc napiszę: „Punkt Barana” ma objętość 11,6 arkusza wydawniczego. Więcej na temat
przygotowywania propozycji wydawniczych przeczytasz w moim poradniku „Autor 2.0. Jak wydać (swoją) książkę i na tym zarobić”.
[Klik w link powyżej i
zakup oznacza 7-8 zł brutto dla mnie, jakie dostanę od wydawnictwa. Jeśli
potrzebujesz mojego poradnika, zapraszam do zakupu. Z góry dziękuję, że w ten
sposób wynagradzasz mnie za jego napisanie i wspierasz jako autora.]
Założyłem oczywiście, że „Punkt Barana” będę musiał wydać sam, więc spowodowałem, by tekst
uzyskał formę logicznego i napisanego w języku polskim. Jeszcze zanim zupełnie surowy
trafił do redakcji, kilkakrotnie go przeczytałem. W trakcie czytania stosowałem
znaną radę wielu pisarzy, aby skreślać wszystko, co niepotrzebne. Książkę odchudziłem o 20%, co stanowi w tym wypadku 3,2 arkusza wydawniczego.
Dopiero tak oszlifowany tekst przeszedł redakcję oraz korektę. Miało to tę dobrą stronę, że moja propozycja wydawnicza przed obliczem recenzenta prawie nie miała błędów.
Dopiero tak oszlifowany tekst przeszedł redakcję oraz korektę. Miało to tę dobrą stronę, że moja propozycja wydawnicza przed obliczem recenzenta prawie nie miała błędów.
Zanim zdecydowałem się na publikację, tekst przeszedł
jeszcze jedną korektę. Decydując się na samodzielne wydanie, pozyskałem z
Biblioteki Narodowej numery ISBN. Nie zawsze są one konieczne (polskie
księgarnie je wymagają, ale w Kindle Store ich nie trzeba; Smashwords,
Lulu czy CreateSpace przydziela swoje). Pomaga serwis e-ISBN.
„Punkt Barana” jest kontynuacją powieści „Era Wodnika” wobec tego
uznałem, że okładki powieści tej serii powinny ze sobą współgrać. Już dużo wcześniej
przygotowałem projekt dla „Punktu Barana”, jednak ostatecznie zdecydowałem
się stworzyć inny. Nowy nawiązuje jedynie krojem frontów tytułu do „Ery
Wodnika”, nie odwijając się wprost do wcześniejszego motywu.
Mając okładkę, mogłem przystąpić do składu wersji PDF. Przyjąłem
założenie, że książka nie będzie drukowana z PDF-u, a czytana w tym formacie na
monitorze (lub na wyświetlaczu czytnika e-booków) albo smartfonie. Wymusiło to
taki format oraz wielkość czcionki, aby książkę można było wygodnie czytać na
małym wyświetlaczu. To oczywiście oksymoron: powieści w PDF-ie czyta się
niewygodnie, obojętnie na czym (tym bardziej na smartfonie).
Kolejny etap polegał na przygotowaniu pliku tekstowego dla księgarni Smashwords.
Tutaj było istotne, by ograniczyć do niezbędnego minimum formatowanie e-booka. Smashwords
automatycznie tworzy z pliku wyjściowego kilka formatów, m.in. EPUB, MOBI
(Kindle), LRF czy PDB i skomplikowane formatowanie powoduje błędy. A udana
konwersja pliku przez Smashwords oznacza pojawienie się publikacji również w kilkunastu
innych, ważnych księgarniach (m.in. iTunes, Barnes & Noble, Kobo) więc warto się starać.
Plik przeznaczony do rozpowszechnienia w Kindle Store stworzyłem na
podstawie swoich doświadczeń z Amazon. Tutaj problemem jest język polski, jaki
amerykańska platforma dla samodzielnie publikujących autorów nie obsługuje. Na
szczęście serwis KDP jest prosty, intuicyjny i dobrze mi znany, więc „Punkt
Barana” pojawił się w ofercie już kilka godzin po dodaniu.
Amazon nie wspiera publikowania książek w języku polskim, co
nie przeszkadza ludziom od Bezosa w zarabianiu na nich. Papierową edycję „Punktu
Barana” wprowadziłem do Amazon wykorzystując
serwis CreateSpace.
Rozpowszechnienie jej tym sposobem ma tę zaletę, że według zapewnień
CreateSpace może ona trafić do oferty tysiąca (tak!) księgarni internetowych
oraz bibliotek.
Liczba robi wrażenie, ale moje statystyki wskazują, że tylko 15% mojej sprzedaży pochodzi z szerokiej dystrybucji (Expanded Distribution). Decydując się na to rozwiązanie, niestety powodujemy też zwyżkę ceny
minimalnej książki. W wypadku „Punktu Barana” wynosi ona 9,08 USD. Gdybym nie
zdecydował się dystrybuować książki do owego tysiąca księgarni i bibliotek,
minimalna cena sprzedaży „Punktu Barana” wynosiłaby 6,05 USD. Oczywiście cały
czas jest mowa o druku w technologii POD (print on demand).
Kolejnym etapem rozpowszechnienia mojej książki było
przygotowanie do sprzedaży jej edycji papierowej w księgarni Lulu. Tutaj, jak w CreateSpace
wykorzystywany jest intuicyjny kreator. Należy pamiętać o różnicach pomiędzy
Polską a USA. Amerykanie nie znają naszych diakrytyków (ogonków w alfabecie). Dotyczy to tylko stron internetowych,
w druku książka po polsku, jest książką po polsku i ogonki – na szczęście – są
wszystkie.
W USA europejskie formaty znormalizowane nie funkcjonują, co rodzi utrudnienia. Próżno szukać
A4 czy B5, mamy natomiast Trade Paperback albo
Pocekt. Dodatkowo poszczególne platformy wydawnicze stosują własne formaty.
Dla przykładu „Punkt Barana” w CreateSpace jest sprzedawany w formacie 6
× 9 (czyli ok. 15,2 × 21 cm) oraz bardziej kieszonkowym i zbliżonym do naszych
realiów 5 × 8 (czyli ok. 13 × 20 cm), lecz Lulu już ich nie uznaje.
Publikując zapowiedź
„Punktu Barana” na swojej stronie internetowej, przygotowałem notkę
reklamową, czyli tzw. blurb. Firmie zewnętrznej
zleciłem konwersję do plików MOBI (Kindle) oraz EPUB.
Teraz wystarczyło przygotować darmowe fragmenty, umieścić je na serwerze i zaktualizować
stronę www. Potem pozostało wprowadzić ofertę wraz z okładką oraz plikami
i zdecydować o cenie.
W części polskich
księgarni wprowadzanie nowego tytułu odbywa się przez administratora (np. Virtualo),
u innych samodzielnie (np. EbookPoint.pl). Co ciekawe, wkrótce po
publikacji w kilku księgarniach tytuł pojawił się jako „Punkt barana”. Taki sam
błąd popełniła niestety również firma składająca tekst do formatów EPUB i
MOBI(Kindle).
Tytuł nawiązuje do
terminu astronomicznego (tak samo, jak „Era Wodnika” i pozostałe tytuły cyklu).
„Punkt Barana” oznacza moment przecięcia
się ekliptyki z równikiem niebieskim. Pisownia „Punkt barana”
jest niedopuszczalna. Spowodowała ożywioną wymianę korespondencji do administratorów i
informatyków, trochę nerwów i niestety niepotrzebną stratę czasu.
Czekało mnie jeszcze
złożenie pliku środka (format A5, czyli 14,8 × 21 cm) i przygotowanie okładki
do druku w odpowiednich wymiarach (ze spadami i kodem kreskowym) dla wersji
papierowej dostępnej w krajowych księgarniach. Niestety nie jest to już tak
proste, jak przy korzystaniu z amerykańskich kreatorów, ale po kilkunastu
dniach książka znalazła się w najbardziej polecanym przez mnie EMPiK-u. Na koniec, we współpracy z jednym z wydawnictw umieściłem e-booka w księgarni GooglePlay.
Jak widać, przy
samodzielnej publikacji najbardziej potrzebny jest czas oraz trochę pieniędzy.
Oczywiście mając więcej pieniędzy i tylko trochę czasu, można zdecydować się na
vanity publishing. Osobiście jednak
nie widzę sensu. Najbardziej czasochłonne jest pisanie (i poprawianie) książki,
a koszty samodzielnej publikacji nigdy nie będą tak wysokie, jak w przypadku vanity publishingu.
Jakość ostatecznego
produktu, prawdopodobnie nie będzie porównywalna z samodzielnym wydaniem. Vanity publishing w założeniu jest
nastawiony przede wszystkim na zysk, bez dbania o jakość. Ostatnia przyczyna to odbiór. Trzeba pamiętać,
że samodzielne wydawanie w Polsce nie ma dobrej opinii, subsydy publishing także,
a vanity publishing w szczególności.
O ile są w ogóle przez kogokolwiek rozróżniane.
Nie wolno zapominać,
że niektóre etapy samodzielnego wydania książki wymagają pewnej wiedzy,
umiejętności albo wprawy. Dlatego nie zdecydowałem się na konwersję do EPUB i
MOBI(Kindle), choć samodzielnie składałem pliki tekstowe. Nie polecam
projektowania okładki, jeśli nie mamy narzędzi, umiejętności i wiedzy. Na pewno
nie warto oszczędzać też na redakcji oraz korekcie.
Tytuł pojawił się w
wyszukiwarkach w porównywarce cen. Powieść
znajduje się w ofercie liczących się polskich księgarni internetowych oraz
kilku największych księgarni internetowych świata. Jest dostępna w
edycjach elektronicznych (różne formaty) oraz w wersji papierowej (na zamówienie). Dalej
nie pozostaje nic innego, jak tylko działania promocyjne i marketingowe,
chociaż moja nowa książka nie jest skazana na sukces. O tym, dlaczego, dowiecie
się w kolejnym wpisie.
* 3,60 PLN – kurs USD na dzień 26.09.2017 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze wulgarne, hejt oraz spam będą usunięte.