Wiem, że nic nie jest „po prostu”, ale świat wydawców i autorów leży kilka centymetrów przed każdym z nas. A to, jak stać się autorem powieści, która trafi do tysięcy czytelników, nie jest tajemnicą. Bo recepta na książkę jest bardzo prosta. Jest banalną oczywistością.
Wielokrotnie dostawałem wiadomości, w których początkujący autorzy pytali mnie, co zrobić, żeby napisać książkę. Nigdy nie uważałem siebie, za kogoś, kto może radzić, jak pisać. Od tego są przecież tacy mistrzowie literatury jak King, Vogler czy Ernest Hemingway. O tym, jak pisać wydano naprawdę sporo różnych, czasem nawet zupełnie dobrych poradników pisarskich, o których już wspominałem. Czy wystarczy je przeczytać, a potem zastosować się do rad w nich zawartych, by zostać autorem prawdziwej książki?
Nie ma takiej książki, która da gwarancję napisania własnej
Kiedyś, we wstępie mojego poradnika pt. „Autor 2.0. Jak wydać (własną) książkę… ” napisałem, że nie powinienem pisać o tym, jak pisać. Minęło dziesięć lat. Mam wrażenie, że chociaż jestem o wiele bogatszy w doświadczenie, to nic się nie zmieniło. Nadal piszę, kierując się intuicją. Nie widzę siebie w roli kogoś, kto radzi, jak pisać. Mam nawet silne przeświadczenie, że tak naprawdę to pisać nie umiem, na co zwracają uwagę ci bardziej złośliwi ;-) A jednak wciąż co jakiś czas pojawiają się w mojej skrzynce e-mail bardzo podobne do siebie wiadomości.
Zawierają one przekaz bardzo podobnej, zwykle następującej treści: "mam pomysł na wspaniałą/ciekawą/porywającą/bestsellerową/skandalizującą* powieść (*niepasujące słowo należy skeślić), ale nie wiem, jak zabrać się do pisania. Nie potrafię przelać mojego pomysłu na papier i zamienić w książkę. Jak to zrobić?" Czasem pytania są bardziej rozbudowane. I co wy na to?
Pisz, po prostu, nic więcej
Na tak postawione pytanie, jest według mnie bardzo prosta, banalna i wyczerpująca odpowiedź. Pisz, po prostu, nic więcej. Pisz, ponieważ jedną z najważniejszych cech, jakie czynią autora z kogoś, kto pisze, jest upór. Bez tego autor nie zostanie drugim Nabokovem czy Márquezem. Nie zostanie nim, nawet jeśli będzie miał genialne pióro, niczym wyżej wspomniani czarodzieje literatury. Bez uporu żaden kandydat na genialnego twórcę nie mniej genialnych, książkowych fabuł, nie zostanie kolejnym Stiegiem Larssonem. Upór jest niezbędny, żeby pisać, napisać, a potem poprawić książkę. O poprawkach już było. Czyli primo: najpierw trzeba książkę (na)pisać.
Jak to zrobić jest kwestią oddzielną. A także sporną. W. Somerset Maugham stwierdził, że są trzy zasady pisania powieści, ale… niestety nikt ich nie zna. Remigiusz Mróz też zwrócił na to uwagę (foto).
Pewne, że aby napisać książkę, trzeba czytać. Tak. Jednak przeczytanie nawet wszystkich poradników o pisaniu, nie daje gwarancji ukończenia własnej książki. Nawet King uważa, że większość autorów książek na temat pisania wpada w pułapkę bezsensownego pieprzenia.
Warto zatem czytać nie tylko poradniki na temat pisania, ale czytać generalnie. Najlepiej dużo i dobrze. Co to oznacza? Można zdecydować osobiście. Nie każdy ma przecież ambicję, by za książkę otrzymać Nike, Nobla czy Angelusa. Literatura popularna to też literatura, a czytanie to frajda. Jeśli nie czytasz, nie bierz się za pisanie książek. Zacznij je czytać.
Czytać oczywiście trzeba, ale bez tego jednego, najważniejszego czynnika, książki najzwyczajniej w świecie napisać się nie da. Nie marzenia i mrzonki, ale postanowienie i godne szaleństwa dążenie do celu, bezbrzeżny upór oraz konsekwencja polującego wilka. Potrzebna jest determinacja.
Pewne, że aby napisać książkę, trzeba czytać. Tak. Jednak przeczytanie nawet wszystkich poradników o pisaniu, nie daje gwarancji ukończenia własnej książki. Nawet King uważa, że większość autorów książek na temat pisania wpada w pułapkę bezsensownego pieprzenia.
Warto zatem czytać nie tylko poradniki na temat pisania, ale czytać generalnie. Najlepiej dużo i dobrze. Co to oznacza? Można zdecydować osobiście. Nie każdy ma przecież ambicję, by za książkę otrzymać Nike, Nobla czy Angelusa. Literatura popularna to też literatura, a czytanie to frajda. Jeśli nie czytasz, nie bierz się za pisanie książek. Zacznij je czytać.
Czytać oczywiście trzeba, ale bez tego jednego, najważniejszego czynnika, książki najzwyczajniej w świecie napisać się nie da. Nie marzenia i mrzonki, ale postanowienie i godne szaleństwa dążenie do celu, bezbrzeżny upór oraz konsekwencja polującego wilka. Potrzebna jest determinacja.
Tylko napisana książka będzie książką
Witkiewicz uważał, że jeden jej atom jest więcej wart niż góra doświadczenia i określił ją, jako zapał. Największą wadą zapału jest, że zbyt często bywa słomiany. Dlatego bardziej polecam upór i wprost fanatyczną determinację w dążeniu do celu. A jeśli ktoś zaczyna opowiadać o wenie, natchnieniu, czy blokadzie twórczej od razu wiem, z kim rozmawiam. To amator, niestrudzony prawie-pisarz, gawędziarz, który woli mielić jęzorem, niż pisać. I komuś takiemu będzie bardzo trudno napisać książkę.
Jeśli chcecie znać odpowiedź, na pytania: jak napisać swoją książkę, jak ją dokończyć, jak sprawić, aby była dobra i tak dalej, przeczytajcie dziesięć punktów poniżej. Zastosowanie się do nich na etapie „pomysłu na książkę” gwarantuje ukończenie pisania. Nie wiem, czy tak napisana książka będzie dobra, bestsellerowa i czy dostanie wspomniane nagrody. Pewnie ich nie dostanie, to wynika ze statystyki. To oddzielny problem, na wpis innym razem. Wiem jednak, że jeśli zastosujecie się do tych punktów, to książka powstanie. A wtedy, kto wie? Bo bez tego, wiadomo – nienapisana książka nigdy nie będzie książką.
@aleksandersowa.autor Jak napisać książkę #aleksandersowa #książki #pisanie #literatura #twórczość ♬ dźwięk oryginalny - aleksandersowa.autor
Napisz pierwsze słowo, zdanie. Zacznij pisać.
Na razie nie przejmuj się błędami. Na razie pisz.
Nie pokazuj tego, co napisałeś do czasu, kiedy nie skończysz. Pisz.
Myśl o tym, co piszesz, a nie opowiadaj o tym. Masz pisać, a nie gawędzić.
Staraj się nie poprawiać tekstu, do czasu, kiedy nie skończysz. Teraz pisz.
Pisz w miarę możliwości codziennie, ale rób to! Pisz regularnie.
Wyznacz normę. Tysiąc słów, rozdział dziennie – nieważne. Istotne, abyś pisał.
Telewizja i Facebook (Internet) to strata czasu. Trać go na pisanie, więc pisz.
Czas na poprawki przychodzi po postawieniu ostatniej kropki, więc postaw ją!
Jeśli nie będziesz pisał, książka się nie napisze sama. Musisz ją (na)pisać.
Jest wielu chcących pisać. Autorami zostają tylko ci, którzy piszą. Więc pisz.
Nie przejmuj się porażką. Druga książka będzie lepsza, ale musisz ją napisać.
Napisz pierwsze słowo… A potem ostatnie
Inną sprawą jest publikacja, czyli wydanie książki. Oczywiście do tego również upór się przydaje, a czasem jest bardziej potrzebny, niż do (na)pisania książki. Ostrzegam, że nie żartowałem. Opublikować można z wydawcą lub samodzielnie, trzeba jedynie pamiętać o jednym. To, jak wydać książkę (znaleźć wydawcę) jest problemem wtórnym. Bo opublikować można... A z wydaniem nie będzie absolutnie żadnego kłopotu, jeśli książka nie będzie napisana. Więc jeśli masz pomysł na książkę, chcesz ją napisać i zostać autorem, a może nawet pisarzem (!) jest tylko jedną droga. Posłuchaj rady od kogoś, u kogo ten sposób działa.
Już teraz, zaraz, od razu. Od pierwszego stuknięcia w klawiaturę
Pisz, pisz i pisz. Po prostu pisz. Nic więcej, a może aż tyle. A zacznij od razu, za chwilę, teraz. Już! I zanim klikniesz w coś, co cię zaraz zainteresuje w sieci, na innej stronie, zastanów się, czy nie lepiej otworzyć edytor tekstowy i napisać pierwsze słowo. To pierwsze słowo. Może właśnie to będzie pierwsze słowo historii, którą kiedyś przeczytają tysiące? Kto wie? Jedno jest pewne. Bez niego, bez pierwszego kliknięcia i pierwszego słowa (i ostatniego również) twojej historii nikt nigdy nie pozna. Ona na zawsze pozostanie niezrealizowanym pomysłem, książką nigdy nienapisaną.
A dlaczego? Ponieważ od tej historii ważniejsze okażą się: zakupy, głupkowaty albo zupełnie dobry serial w TV, śmieszne lub błyskotliwe komentarze na Fejsie, kasowanie spamu, blog, piwo z kumplami i plotki z przyjaciółką oraz tysiące spraw, jakie codziennie wszystkich nas dotyczą. Także pisarzy. Może winny będzie brak weny? Nie! Prawda jest taka, że komuś, kto mógł zostać autorem, najzwyczajniej zabrakło uporu, determinacji i czasu. Czasu, który ten ktoś stracił i nigdy go już nie odzyska. Więc zacznij pisać. Już teraz, zaraz, od razu.
Zgadzam się... pisz, pisz, to jest to. Oraz czytaj. We wszystkim należy być systematycznym, ale w pisaniu = tworzeniu najbardziej. Dziękuję za wpis, za przemyślenia, bo są cenne, i jak dla mnie trafne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSystematyczność dla mnie to klucz do dobrej książki i ukończenia dzieła. Najgorsze są wszelkiego rodzaju przestoje dłuższe niż dwa, trzy dni. Potem trzeba wracać, przypominać sobie i tracić czas oraz odbudowywać istniejące w głowie wątki i rozwiązania fabularne. Na szczęście w moim wypadku wystarczy nawet kilkanaście minut dziennie „obecności w katalogu pt. nowa książka” i jest dobrze.
UsuńZgadzam się z tym, co napisałeś.
OdpowiedzUsuńCzysta prawda.
Żaden poradnik nie uczyni z nas autorów z najwyższej półki. Sami musimy dążyć do wyznaczonego celu.
Owszem, można jak najbardziej poczytać wszelakie poradniki, wziąć do serca wiele wskazówek, ale to tylko od nas zależy,czy napiszemy ciekawą powieść, czy zwykłą grafomanię :)
Ja od kilku lat piszę tak dla siebie, i stwierdzam, że daleko mi do pisarza. A gdybym chciała wydac jakąkolwiek powieść - zastanowiłabym się pięćdziesiąt razy, po czym poprawiałabym swoje dzieło wielokrotnie.
Pozdrawiam i notka jak zwykle motywująca.
Fajnie, że napisałeś na blogu.
Myślę, że jedną z najważniejszych cech, jaka czyni pisarza z kogoś piszącego to upór. Jest o niezbędny na chyba każdym etapie tworzenia książki: od jej wymyślenia, przez jej napisanie, poprawianie aż po szukanie wydawcy lub samodzielne wydanie. A najgorsze, że po wydaniu upór też się bardzo przydaje.
UsuńMój nauczyciel często powtarzał, że pisarz musi czytać,czytać i jeszcze raz pisać (nie ma tu błędu). �� To chyba sedno.
OdpowiedzUsuńTak. Pisarz musi dużo czytać i dużo pisać. Ważne jednak, żeby oprócz tego żyć. I czerpać inspirację do tworzenia. Samo zaczytywanie się i pisanie jej raczej nie dostarczy. A na pewno nie dostarczy jej odpowiedniej.
UsuńCzytanie i pisanie. To podstawa zawodu pisarza :)
OdpowiedzUsuńOczywiście. To podstawa. Nie wolno jednak zapominać o jednym. Pisarz żyje z ludźmi. Pisze o nich i dla nich. Oprócz uporu i wyobraźni powinien mieć umiejętność wnikliwej obserwacji. Ich oraz siebie samego.
UsuńJak już się coś napisze, to jaka szkoda to wyrzucać. Mi trudno się przemóc, raczej staram się poprawić. Wyrzucanie to ostateczność
OdpowiedzUsuńTeż znam to uczucie. Żal skreślać zadanie, któremu poświęciło się wiele uwagi. I czasu. Zaważyłem jednak, że tak poprawiony test staje się bardziej czytelny. Nie wiem, jak jest w przypadku innych twórców, ale mój tekst wyjściowy zawiera zwroty, wyrazy, formy gramatyczne, których można się pozbyć. Więc się pozbywam, z wielką radością. To jak rzeźbienie w kamieniu czy drewnie. Zanim z wyjściowej formy artysta wydobędzie dzieło, odpadną duże, a potem małe kawałki materii. Dla rzeźbiących tekst takimi odpadkami są słowa. Dlatego na etapie poprawiania pracuję w myśl kilku zasad. Po pierwsze – najważniejsze w pisaniu jest… poprawianie. Im krócej, tym lepiej. Jeśli coś można napisać jaśniej, tak właśnie to piszę. Jeśli czytam zdanie i ono jest dla mnie niejasne, dla czytelnika będzie czytelne jeszcze mniej, więc poprawiam je – albo się go pozbywam. Dobre zdanie jest zrozumiałe od razu. Staram się też nie pisać nic, czego sam nie chciałobym czytać. A, że nie lubię długich opisów, więc ich unikam. Uważam, że im dłużej, tym gorzej (np. dla zdania). Z czasem nabrałem też wręcz obsesyjnej awersji do przymiotników, zaimków, przysłówków. To wszystko sprawia, że praca z niektórymi redaktorami bywa dla mnie frustrująca, lecz cieszę się, że razem tworzymy lepszy tekst. Lepszy dla czytelnika, a nie dla mnie. Bo to nie ja jestem ważny, ale czytelnik. I dla niego powstaje tekst, a nie dla mnie. I to jest najważniejszy argument, żeby się przemóc i skreślać, wyrzucać bez żalu.
Usuń